niedziela, 25 października 2015

... z życia wzięte ...

... płakała.. płakała.. nie było nawet sekundy, żeby z jej piwnych oczu nie ciekła ani jedna łza..
Normalny dzień, normalny start, normalny pogłąd na świat - tak zaczynała, wstając z łóżka. Umówiła się z przyjacielem, na pieczenie ciasta, wiele wygłupów i podjadania, bawili się świetnie. Zleciał dzień, nadszedł wieczór.. Ciasta nie było, a oni idąc ciemną ulicą podjadali kiszone ogórki, pożegnali się z myślą, że następnego dnia będą robić naleśniki, tak to był udany dzień.
Wróciła do domu, zdjęła kurtkę, buty, poszła do pokoju, położyła się na łóżku i zadzwoniła do kuzynki. Rozmawiały dość długo, w pewnym monencie jej kuzynka powiedziała, że rozmawia też na skypie z kolegą, nie przeszkadzało jej to. I w tym momencie.. usłyszała jego głos.. zamarła, ten śmiech, ten piękny głos za którym tak tęskniła.. nie miała siły dalej rozmawiać.. rozłączyła się. Po jej policzku  spłynęła pierwsza łza, potem druga i tak dalej, nie mogła się powstrzymać, tęskniła za nim jak za nikim innym.. On nie chciał jej znać, ona nie mogła normalnie funkcjonować, nie słysząc jego głosu.. Na każdym kroku wspominała przegadane godziny i jak to czuła się komuś jednak potrzebna..
Teraz to przepadło.. jego głos zmienił jakże silną dziewczyne w zrospaczone dziecko..
Przepłakała całą noc, nie wiedząc czemu.. przecież go nie kochała..
Wszyscy ją pocieszali mówiąc, że nie był jej wart, że to dupek bez serca, że znajdzie kogoś lepszego.. ale nikt się nie spytał co czuła rozmawiając z nim, że aż tak tęskni ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz