wtorek, 1 września 2015

... z życia wzięte ...

... no i nadszedł dzień jej urodzin, był to także pierwszy dzień szkoły. Stresowała się strasznie w końcu to już 3 gimnazjum. Do jej klasy dołaczył uczeń, który nie zdał szkoły przed wakacjami, bała się, że w tym roku nie osiągnie wyznaczonego sobie celu, że nie będzie miała po co iść na bal, że nie wybierze dalszej szkoły... miała tyle lęków, ale wiedziała, że ma przy sobie takich ludzi, którzy zawsze ją wesprą.
Najpiękniejszym prezentem jaki ktokolwiek mógł jej dać było to, że pogodziła się z nim kilka godzin przed północą, odrazu tak jakoś zrobiło się jej lżej na sercu.
Nadeszła północ, tyle na nią czekała i..... równo o tej godzinie złożył jej życzenia, ten uśmiech na jej twarzy mówił wszystko. Jej kochane przyjaciółki, kuzynka, dobry kolega... wszyscy pamiętali, to ją uszczęśliwiło. Poczuła, że wszystko się ułorzy.
Ranek. Jasno-siwa bluzka, czarna spódniczka, ciemne baletki, włosy lekko podkręcone, mogła ruszać na rozpoczęcie roku ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz