... kim jest ta mała dziewczynka? Kim jest dziewcze, które tak potraktował los? Ta biedna dziewczynka, zamknęła się w sobie, wyrzuciła klucz, założyła łańuchy. Czuła iż nikt tak naprawde nigdy jej nie zrozumie, że cały czas będzie tą wybrakowaną, pustą i bez użytku.. Dlaczego czuła, że nie ma nikogo, choć otaczało ją wielu, czuła się niepotrzebna światu..
Kim jest dziewczynka, która śmieje się wszędzie, a kiedy tylko może wylewa łzy strumieniami? Kim jest ta niespokojna dusza pragnąca miłości i akceptacji? Mimo iż ze wszystkich sił próbuje zatrzymać przy sobie osoby dla niej ważne, zawsze popełnia jakiś błąd i one odchodzą. Coraz bardziej zamykają się drzwi jej otwartości na świat. Niekiedy wystarczy lekki powiew nawet najłagodniejszego wiatru, a ona rozpada się w pył tak drobny, że już nic jej nie pomaga. Kiedy ktoś ją poskleja, zadba o nią i uda się tej osobie doprowadzić ją do stanu wręcz nieskazitelnego.. Zawsze coś staje na drodze jej szczęściu i znów zostaje po niej tylko wspomnienie.
A jeśli by tak ktoś o nią zawalczył i już nigdy nie pozwolił jej się rozpaść, może drzwi uchyliłyby się bardziej? Może pozbyłaby się żelaznych łańcuchów samotności i zastąpiła je uśmiechem tak cenionym wśród ludzi?
Ta dziewczynka próbuje radzić sobie ze światem sama, raz zamyka się doszczętnie i nie ma sił kontynuować tej nieprzewidywalnej i tajemniczej przygody jaką jest życie, innym razem jej drzwi są otwarte tak szeroko, że można korzystać z nich jak z otwartej księgi, pozwalającej się odkrywać ciągle na nowo.
Czy więc warto poszukać do niej klucza?
wtorek, 19 stycznia 2016
środa, 6 stycznia 2016
OneShot 6#
Do domu wrócili dość późno. Na niebie widniały już gwiazdy, ich migoczące ciała wtapiały się w bezkres ciemnogranatowego, prawie czarnego, nieba. Księżyc był tej nocy, bądź też póżnego wieczoru, w pełni. Do okoła nie było żywego ducha. Raz po raz słychać było świerszcze. Tej nocy nawet owady gdzieś znikły.
Przed drzwiami do domu zastali kosz wypełniony jakimiś starymi szmatami i potłuczonym szkłem. Pomyśleli, że to głupi żart bo z niczym im się nie kojarzyło. Cate w pewnym momencie zdała sobie sprawę, że może to mieć związek z Khate, ale jaki? Po co miałaby dać im akurat to, a jeśli w środku jest wskazówka.. Dała Sindy sygnał, żeby pożegnała się z Ethanem i weszła do środka. Ta tak też zrobiła. Bez chwili wachania i tłumaczenia chłopakowi co się dzieje, pożegnała go i będąc już w środku, zakluczyła drzwi. Obie się zaniepokoiły.
- Myślisz, że to od Khate?
- Nie wiem.. Mam nadzieje, że nie.. - odparła cicho Cate.
Zaniosły ostrożnie koszyk na górę do pokoju, tak aby nikogo nie obudzić. Usiadły na różowym wełnianym dywanie i patrząc na kosz, były coraz bardziej zaintrygowane co dokładnie jest w nim jest jeszcze. Powoli zaczęły wyjmować szkło i szmaty dokładnie się im przyglądając. Nie były jakoś specjalnie niezwykłe. Normalne stare skrawki obrusów i zasłon oraz troche potłuczonego szkła z kolorowych kloszy od żyrandoli.
Kiedy dotarły do ostatniego kawałka, zdumione zamarły. Na dnie koszyka leżał kluczyk, niczym do pamiętnika. Nie mogły w to uwierzyć, czyżby to kluczyk od jakiejś nowej zagadki, a może od tajnych drzwi. Nie wiadomo narazie.
- Sindy?
- Tak?
- Pamiętasz ten napis nad drzwiami?
- Pamiętam.
- Tam był też kluczyk.
- Kluczyk? Gdzie?
- Na końcu zamiast kropki.
Wtedy wszystko stało się jasne. Kluczyk otwierał droge do rozwikłania zagadki napisu nad wejściem, tylko.. iż on był zrozumiały, a może nie?
Dziewczyny szybko nawlekły go na łańcuszek i zawiesiły go Sindy na szyi. Pozostało im tylko wymyślić co oznaczają pozostałe przedmioty z koszyka.
Zaczęły układać z nich całość, jak puzzle. Elementy idealnie do siebie pasowały. W pewnym momencie zgasło światło i gwałtownie zrobiło się zimno. Przerażone dziewczyny usiadły bliżej siebie. Panowała ciemność, było zupełnie cicho. Nagle otworzyło się okno i zawiał silny wiatr, rany na ręce Cate zaczęły krwawić. Dziewczyna przeraziła się nie na żarty, ból był tak silny, że aż krzyczała. Sindy nie wiedziała co ma robić, podbiegła do łóżka i gorączkowo wzięła telefon do ręki. Kiedy tylko Cate mdlejąc, wpuściła kawałki szmat w stojącą niopodal niej świeczke, wszystko ustało. W powietrze uniósł się dym o dość wyrazistym, drażniącym zapachu siarki i stęchlizny. Cate leżała na podłodze nieprzytomna, z rany już nie sączyła się krew. Przyjaciółka szybko znalazła się przy niej, z całych sił próbując ją ocucić. Nic z tego, dziewczyna zapadła w głęboki sen i nic nie było w stanie jej obudzić. Przerażona i zmartwiona Sindy natychmiast zadzwoniła do Ethana, żeby czym prędzej się u niej zjawił.
Chłopak rozmawiając z dziewczyną, czuł iż stało się coś strasznego - drżał jej głos. Zabrał kurtke, kluczyki do samochodu i ruszył w drogę. Po chwili był już pod jej domem. Był środek nocy. Zapukał do drzwi, Sindy roztrzęsiona ledwo je otworzyła. Złapała chłopaka za ręke i bez chwili zastanowienia wbiegła z nim na górę. Kiedy weszli do pokoju, Cate leżała już na łóżku.
- Kochanie co się stało? - Ethan poczuł okropny zapach spalonych szmat i otworzył okno, zbierając kawałki szkła i reszte szmat do koszyka, zauważył ślady krwi na podłodze - Sindy co się stało, mów!
Dziewczyna nie była w stanie powiedzieć ani słowa, usiadła przy przyjaciółce i zaczęła płakać. Zrozumiał, że to krew Cate. Nic już nie powiedział, tylko usiadł przy nich i czekał aż Sindy sama mu wszystko wyjaśni. Ta zaś nie mogła powstrzymać łez, co chwila ściekały po jej delikatnych policzkach.
- Ethan..
- Tak?
- To.. to.. to straszne..
- Powiedz mi co się stało - chłopak starał się zachować powagę.
Sindy drżącym głosem i z myślą, że on i tak tego nie zrozumie, opowiedziała mu całą historię Khate, to jak pewna pani zaprosiła je do siebie i to jak później okazało się iż ona nie żyła od dawna, to jak były w tym domu i to jak u Cate pojawiły się rany, ale to co się stało teraz było jej powiedzieć najtrudniej.
Chłopak nie wierzył w to co słyszy, myślał, że to tylko wygłupy, ale jej nie było do śmiechu. Sam się przeraził.
Przed drzwiami do domu zastali kosz wypełniony jakimiś starymi szmatami i potłuczonym szkłem. Pomyśleli, że to głupi żart bo z niczym im się nie kojarzyło. Cate w pewnym momencie zdała sobie sprawę, że może to mieć związek z Khate, ale jaki? Po co miałaby dać im akurat to, a jeśli w środku jest wskazówka.. Dała Sindy sygnał, żeby pożegnała się z Ethanem i weszła do środka. Ta tak też zrobiła. Bez chwili wachania i tłumaczenia chłopakowi co się dzieje, pożegnała go i będąc już w środku, zakluczyła drzwi. Obie się zaniepokoiły.
- Myślisz, że to od Khate?
- Nie wiem.. Mam nadzieje, że nie.. - odparła cicho Cate.
Zaniosły ostrożnie koszyk na górę do pokoju, tak aby nikogo nie obudzić. Usiadły na różowym wełnianym dywanie i patrząc na kosz, były coraz bardziej zaintrygowane co dokładnie jest w nim jest jeszcze. Powoli zaczęły wyjmować szkło i szmaty dokładnie się im przyglądając. Nie były jakoś specjalnie niezwykłe. Normalne stare skrawki obrusów i zasłon oraz troche potłuczonego szkła z kolorowych kloszy od żyrandoli.
Kiedy dotarły do ostatniego kawałka, zdumione zamarły. Na dnie koszyka leżał kluczyk, niczym do pamiętnika. Nie mogły w to uwierzyć, czyżby to kluczyk od jakiejś nowej zagadki, a może od tajnych drzwi. Nie wiadomo narazie.
- Sindy?
- Tak?
- Pamiętasz ten napis nad drzwiami?
- Pamiętam.
- Tam był też kluczyk.
- Kluczyk? Gdzie?
- Na końcu zamiast kropki.
Wtedy wszystko stało się jasne. Kluczyk otwierał droge do rozwikłania zagadki napisu nad wejściem, tylko.. iż on był zrozumiały, a może nie?
Dziewczyny szybko nawlekły go na łańcuszek i zawiesiły go Sindy na szyi. Pozostało im tylko wymyślić co oznaczają pozostałe przedmioty z koszyka.
Zaczęły układać z nich całość, jak puzzle. Elementy idealnie do siebie pasowały. W pewnym momencie zgasło światło i gwałtownie zrobiło się zimno. Przerażone dziewczyny usiadły bliżej siebie. Panowała ciemność, było zupełnie cicho. Nagle otworzyło się okno i zawiał silny wiatr, rany na ręce Cate zaczęły krwawić. Dziewczyna przeraziła się nie na żarty, ból był tak silny, że aż krzyczała. Sindy nie wiedziała co ma robić, podbiegła do łóżka i gorączkowo wzięła telefon do ręki. Kiedy tylko Cate mdlejąc, wpuściła kawałki szmat w stojącą niopodal niej świeczke, wszystko ustało. W powietrze uniósł się dym o dość wyrazistym, drażniącym zapachu siarki i stęchlizny. Cate leżała na podłodze nieprzytomna, z rany już nie sączyła się krew. Przyjaciółka szybko znalazła się przy niej, z całych sił próbując ją ocucić. Nic z tego, dziewczyna zapadła w głęboki sen i nic nie było w stanie jej obudzić. Przerażona i zmartwiona Sindy natychmiast zadzwoniła do Ethana, żeby czym prędzej się u niej zjawił.
Chłopak rozmawiając z dziewczyną, czuł iż stało się coś strasznego - drżał jej głos. Zabrał kurtke, kluczyki do samochodu i ruszył w drogę. Po chwili był już pod jej domem. Był środek nocy. Zapukał do drzwi, Sindy roztrzęsiona ledwo je otworzyła. Złapała chłopaka za ręke i bez chwili zastanowienia wbiegła z nim na górę. Kiedy weszli do pokoju, Cate leżała już na łóżku.
- Kochanie co się stało? - Ethan poczuł okropny zapach spalonych szmat i otworzył okno, zbierając kawałki szkła i reszte szmat do koszyka, zauważył ślady krwi na podłodze - Sindy co się stało, mów!
Dziewczyna nie była w stanie powiedzieć ani słowa, usiadła przy przyjaciółce i zaczęła płakać. Zrozumiał, że to krew Cate. Nic już nie powiedział, tylko usiadł przy nich i czekał aż Sindy sama mu wszystko wyjaśni. Ta zaś nie mogła powstrzymać łez, co chwila ściekały po jej delikatnych policzkach.
- Ethan..
- Tak?
- To.. to.. to straszne..
- Powiedz mi co się stało - chłopak starał się zachować powagę.
Sindy drżącym głosem i z myślą, że on i tak tego nie zrozumie, opowiedziała mu całą historię Khate, to jak pewna pani zaprosiła je do siebie i to jak później okazało się iż ona nie żyła od dawna, to jak były w tym domu i to jak u Cate pojawiły się rany, ale to co się stało teraz było jej powiedzieć najtrudniej.
Chłopak nie wierzył w to co słyszy, myślał, że to tylko wygłupy, ale jej nie było do śmiechu. Sam się przeraził.
Subskrybuj:
Posty (Atom)