... Sobotnie popołudnie, leżąc na łóżku odczytała smsa. Jego treść ją zaskoczyła, ale mimo zdziwienia zgodziła się na spacer po lesie.
Chwile później był już u niej.
Poszli do pokoju, wyciągnęła albumy ze zdjęciami, które wcześniej oglądała i podała mu je. Oglądali, śmiali się i opowiadała mu kto jest na danym zdjęciu.
Odłożyli je, spakowali do plecaka koc, wodę, sweter i kijek do zdjęć.
Ruszyli po pizzę.
Trochę na nią czekali. W tym czasie robili sobie dziwne zdjęcia i wysyłali je znajomym.
Pół godziny później pizza była już gotowa. Zabrali ją i poszli w stronę lasu.
Idąc ścieżką zatrzymali się za kilkoma drzewami, rozłożyli koc i usiedli otwierając pudełko od pizzy.
Zaczęli jeść.
On stwierdził, żeby pójść dalej, wiec wstali i ruszyli w dalszą drogę.
Przeszli całe pole, szli między lasem a łąką i zatrzymali się w lesie, tam znaleźli dogodne miejsce, usiedli i dokończyli jeść pizzę. Zostały tylko resztki których nie chcieli, więc wziął je i rzucił w głąb lasu twierdząc, że to latająca pizza.
Odsunęli kartonik i położyli się bawiąc telefonami. Ona zabrała jego telefon i zaczęła robić im zdjęcia, on to samo. Porozmawiali, pośmiali się i pokrzyczeli na siebie.
Minęło już sporo czasu.
Zrobiło mu się zimno i ubrał jej różowy sweter. Znów zaczęli się śmiać rzucając kawałkami papieru toaletowego.
Chwile przed powrotem wyciągnął kijek do zdjęć i wybrali się na 'seszyn profeszyn'. Uśmiechała się, on wygłupiał i na odwrót.
Po woli zaczęli się zbierać.
Spakowali wszystko i ruszyli do domu. Tam wypili koktajl, porozmawiali i odprowadziła go do bramy- pojechał do siebie ...